Poseł Macierewicz wie, kto jątrzy w relacjach Polska-Izrael. Oczywiście Putin!

Antoni Macierewicz słynie z wygłaszania błyskotliwych filipik bez liczenia się z inteligencją swoich zwolenników. Warto w tej sytuacji złożyć posłowi pewną propozycję...

1
Foto.: Prokapitalizm.pl

Jak już nie wiadomo co powiedzieć, żeby podtrzymać gorącą atmosferę, a jednocześnie powoli zacząć rozbrajać bombę i przygotowywać się do – cytując klasyka – „wesołego oberka”, to mówi się, że wszystkiemu winna jest … Rosja. Taki oto pogląd zaprezentował poseł Antoni Macierewicz na antenie Telewizji TRWAM w odniesieniu do ostatnich wydarzeń w Polsce.

Były minister obrony narodowej stwierdził w felietonie z 21 lutego 2019 roku, że to Władimir Putin jest winny temu, że doszło do spięcia na linii Polska – Izrael. Rosji zależy na tym, aby poprzez tego typu prowokacje nie dopuścić do zacieśnienia współpracy USA z krajami Europy środkowej. „Mówi się, że zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w trwały sojusz z Polską i Europą Środkową może osłabić wsparcie USA dla Izraela na Bliskim Wschodzie. W związku z tym, podjęte przez Rosję działanie miało na celu rozbicie sojuszu amerykańsko-polskiego oraz amerykańsko-środkowoeuropejskiego” – stwierdził Macierewicz.

Macierewicz zauważa, że na skłóceniu państw naszego regionu z USA może zależeć także Niemcom i Francji, ale one na pewno nie pozwalają sobie na takie prowokacje, bo we wszystkim widać tylko „rosyjską rękę”.

„Próba spotwarzania Polski nie ma nic wspólnego ani z żydowskim, izraelskim, ani z polskim, ani z amerykańskim interesem narodowym. Ma tylko jedno uzasadnienie – może prowadzić do rozbicia sił, które próbują uniknąć agresji rosyjskiej, które ją próbują powstrzymać, które dziś, świadome zagrożenia ze strony bloku wschodniego, pragną świat ustabilizować i uniemożliwić dalsze narastanie napięć” – powiedział Macierewicz i pochwalił natychmiastową „replikę zarówno ze strony departamentu stanu, ambasador Mosbacher, całej wspólnoty żydowskiej na świecie, począwszy od Amerykańskiego Kongresu Żydów po kongres światowy, ale także społeczność żydowską w Polsce”.

Cóż można tu powiedzieć… Antoni Macierewicz słynie z wygłaszania błyskotliwych filipik bez zbytniego liczenia się z inteligencją ich odbiorców. Warto w tej sytuacji złożyć posłowi pewną propozycję… No bo jak się powiedziało A to trzeba też powiedzieć B… Czekamy więc na kolejny felieton Antoniego Macierewicza, w którym ogłosi on, że cały Kongres Stanów Zjednoczonych siedzi w kieszeni u Putina, bo to on uchwalił, otwierającą żydom możliwość do bezprawnych roszczeń majątkowych – słynną ustawę 447, którą zapewne podsunął mu Putin. Czekamy aż ogłosi, że prezydent największego mocarstwa świata, Donald Trump to putinowski wypierdek, bo tę ustawę podpisał bez mrugnięcia okiem. Czekamy aż stwierdzi kategorycznie, że sekretarz stanu USA Mike Pompeo to putinowski kolaborant, gdyż nie dość że wezwał „polskich kolegów” do wyjścia naprzeciw żydowskim roszczeniom, to jeszcze z żydowskiego komunisty i stalinowca – Franka Blaichmana uczynił polskiego bohatera narodowego. Niech bez ogródek stwierdzi, że, wygłaszający antypolskie deklaracje, premier Izraela Benjamin Netanjahu jest na żołdzie u Putina, zaś minister spraw tego kraju Israel Katz, plujący na Polaków oskarżeniami o współudział w holokauście, to wyższy oficer GRU, który tylko odczytał gotowy tekst podsunięty mu przez Putina. Niech ogłosi, że… I tak dalej, i tak dalej…

Pozostawiając oczywiście żarty na boku, powyższych faktów nikt chyba nie zaneguje. Ale – znów puszczając wodze fantazji – gdybyśmy przyjęli sposób myślenia posła Macierewicza, zgodnie z którym świat składa się z dwóch biegunów, przy czym na jednym z nich siedzi złowrogi Putin (ze swoimi satelitami), który cały czas knuje i knuje, a na drugim – reszta państw, które udają, że w ogóle nie knują, tylko myślą o tym, jak tu przychylić ludziom nieba i zaprowadzić całą ludzkość do szczęśliwości, wówczas – brnąc w dalsze absurdy – musielibyśmy dojść do wniosku, że cały PiS to ruska agentura, na czele z posłem Macierewiczem i Jarosławem Kaczyńskim… No bo któż inny, jeśli nie agenci Putina, podjęliby współpracę z innymi agentami Putina, uplasowanymi na szczytach władzy naszych sojuszników, wiedząc, że tamci to jego agenci? No, chyba że byliby podwójnymi albo i potrójnymi agentami… Czego oczywiście wykluczyć nie można… 😉

A na poważnie… Można nie lubić Rosji i Putina, można, a nawet trzeba patrzeć im na ręce, można, a nawet trzeba im nie ufać i w relacjach z nimi liczyć się trzeba nie z najlepszym, a z najgorszym, ale dobrze też zachować nieco umiaru w snuciu „jedynie słusznej interpretacji dziejów”, bo wówczas na poważnie trzeba by oskarżyć naszych sojuszników o najgorsze bezeceństwa.

Paweł Sztąberek

1 KOMENTARZ

Comments are closed.