Przymus noszenia maseczek – jak wytresować ludzi i zniszczyć im zdrowie

Przymus noszenia maseczek na ulicy służy temu, by utrwalić w nas to, że jesteśmy przedmiotem tresury, jesteśmy hodowani jak bydło, żebyśmy nie zapomnieli, że jesteśmy niewolnikami, że państwo może z nami zrobić wszystko, co chce, pod byle pretekstem

2
Foto. pixabay.com

Przymus noszenia maseczek jest tak samo głupi, szkodliwy i niemoralny jak przymus szkolny, przymus ubezpieczeniowy, przymus zapinania pasów i większość bzdurnych przymusów ustanawianych przez zamordystyczne państwo. Wszystkie te przymusy służą temu, by nas tresować.

Noszenie maseczek przez personel medyczny stosujący się do wielu restrykcyjnych zasad z tym związanych ma sens i naukowe potwierdzenie – ale to nie oznacza, że taki sens ma noszenie maseczek na co dzień w miejscach publicznych przez ludność, która w większości tych zasad nie zna, nie rozumie i nie stosuje. Maseczki źle używane bardziej szkodzą, niż pomagają. Wszyscy ludzie, którzy nie mają odpowiedniego przeszkolenia medycznego w tych kwestiach, czyli pewnie jakieś 99% społeczeństwa, używa maseczek niepoprawnie. Dlatego polityczny nakaz noszenia byle jakich szmatek na ustach bardziej szkodzi, niż pomaga. To znaczy szkodzi, bo zwiększa ryzyko zarażania, ale jednak pomaga, bo pozwala unikać mandatów. No i pomaga też utrzymać głupią ludność w zastraszeniu.

Podam przykład praktyczny z życia wzięty, że maseczki bardziej szkodzą, niż pomagają. Otóż przechodzę przez ulicę na pasach i mija mnie facet w maseczce, który kaszle – mijam go szerokim łukiem, ale obserwuję. Widać, że dostał jakiegoś ataku kaszlu, bo stanął, odwrócił się do ściany, bo nie chce innych zarażać, i kaszle wielokrotnie przez kilka minut. Maseczki dzielnie nie zdejmuje, bo to bogobojny obywatel i wie, że to nielegalne. Wykasłał się w końcu do tej maseczki i wsiadł do autobusu. Zakład, że jeśli był zarażony, to w tej masce zarazi w autobusie więcej ludzi, niż gdyby maseczki nigdy nie nosił? Zakład, że większość ludzi w tym autobusie ma maseczkę, którą nosi dłużej niż godzinę, dotykając ją wcześniej rękami kilka razy przy zakładaniu i zdejmowaniu, wkładając ją do kieszeni lub torebki? Jeśli są zarażeni, to rozsiewają wirusa dużo bardziej, niż gdyby maseczki nie mieli.

Gdyby wszyscy używali tylko odpowiednio certyfikowanych i sprawdzonych maseczek oraz używali ich ze wszystkimi medycznymi rygorami z tym związanymi, to może by to ograniczyło epidemię, choć nie ma na to naukowych dowodów. Ale sądzę, że większość używa tej samej maseczki przez kilka dni i dotyka jej nagminnie rękami. Wszyscy, których znam i obserwuję, tak robią. To oczywiście nie jest dowód naukowy, ale wystarczy, że tak można, że to jest legalne, by uznać, że nakaz noszenia maseczek nie ma żadnego sensu. Przepisy pozwalają używać maseczki tak, by bardziej szkodziły niż pomagały. Takie przepisy są głupie, zbędne i bezsensowne.

Przymus noszenia maseczek na ulicy służy temu, by utrwalić w nas to, że jesteśmy przedmiotem tresury, jesteśmy hodowani jak bydło, żebyśmy nie zapomnieli, że jesteśmy niewolnikami, że państwo może z nami zrobić wszystko, co chce, pod byle pretekstem.

Grzegorz GPS Świderski

Tekst pochodzi ze strony Salon24. Przedruk za zgodą Autora.

2 KOMENTARZE

  1. Bardzo dobre. Lecz ludzie ze strachu, w panice przed bólem, cierpieniem, chorobą i śmiercią, nie myślą i to co władza narzuci, a media rozdmuchają, zrobią z nadzieją, że się przed bólem, chorobą, cierpieniem i śmiercią uratują. A tak nie jest.

Comments are closed.