Kiedy świat obiega kolejna informacja o wysokości kursu najbardziej rozpoznawalnej kryptowaluty jaką jest Bitcoin (stan na 31.07 to 2441zł za BTC), okazuje się że system blokowy czyli Blockchain można wykorzystać do coraz większej ilości przedsięwzięć.

Może być zastosowany w systemie energetycznym, w prowadzeniu ksiąg wieczystych, produkowaniu inteligentnych zamków które pozwolą zablokować niemalże wszystko – od mieszkania, przez samochód po dostępną w części wspólnej budynku – pralkę, zmywarkę czy nawet motorówkę zaparkowaną nad jeziorem a nawet możliwość oparcia e-głosowania o system blokowy to w tym samym czasie w najciemniejszych zakamarkach budynków administracji unijnej w Brukseli pojawia się kolejny pomysł z cyklu „jak tu jeszcze uprzykrzyć wam życie” a wszystko w ramach walki o bezpieczeństwo Europy. Pech chciał, że obiektem zainteresowań unijnego molocha stał się Bitcoin.

W maju bieżącego roku europosłowie podczas jednego z głosowań opowiedzieli się za utrzymaniem obecnego stanowiska wobec bitcoina i innych kryptowalut nie wprowadzając żadnych nowych regulacji, jednocześnie poparli też wniosek za utworzeniem specjalnej grupy roboczej mającą zająć tematyką kryptowalut.

Nowa koncepcja UE w ramach przepisów AML (działania przeciwko praniu brudnych pieniędzy) zakłada utworzenie rejestru osób posługujących się kryptowalutami i używanych przez nich adresów. Miałoby się to odbywać poprzez gromadzenie danych przez firmy zajmujące się wymianą kryptowalut. Dane te następnie trafiałyby do centralnego rejestru Unii. Drugi sposób zakłada dobrowolne wpisanie się do takiego rejestru.

Kilka tygodni wcześniej Komisja Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów wydała raport w sprawie działalności kryminalnej z użyciem kryptowalut. Z raportu wynika, że cyfrowe waluty umożliwiają działalność kryminalną, lecz póki co brak jednoznacznych dowodów potwierdzających wykorzystywania walut przez organizacje przestępcze.

Komisja pod przewodnictwem Jeana Claude’a Junckera uznała zwalczanie unikania opodatkowania, prania pieniędzy i finansowania terroryzmu za jeden ze swoich priorytetów.

Rodzi się pytanie: Czy proces rejestracji jakiego oni się domagają jest tak samo realny i możliwy do wprowadzenia jak realna jest możliwość ataku hakerskiego na bitcoina, czy jednak pozostanie on tylko niespełnionym marzeniem zarówno unijnych biurokratów jak i hakerów?

W chwili obecnej wszyscy specjaliści od bitcoin podkreślają, że atak na sieć jest nieopłacalny, zarówno ekonomicznie, jak i niezwykle trudny do wykonania technologicznie. Potrzeba bowiem kontroli ponad 50% mocy obliczeniowej sieci, które w tej chwili średnio co 10 minut wydobywa nowy blok. To sprawia, że anulowanie danej transakcji jest praktycznie niemożliwe.

Unijne elity coraz bardziej „domagają się” naszego bezpieczeństwa i po przymusowym rejestrowaniu kart Prepaid kolejny w kolejce jest monitoring i kontrola przepływów Bitcoin, który według zamysłów twórców pomysłu, miałby ruszyć w 2019 roku.

 Na zakończenie chciałbym przytoczyć słowa które zostały wypowiedziane przez Primavera De Filippi, pracownik naukowego Berkman Center for Internet & Society na Uniwersytecie Harvarda  powiedziała on, że sieć bitcoin może być skonstruowana tak, żeby być ‘agnostykiem jakiejkolwiek jurysdykcji’ oraz że ludzie mogą zarządzać siecią bez ujawniania swojej tożsamości. 

Maciej Krzywda

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here