Amerykanie nie godzą się z tym, że złoto Wenezueli może im się wymknąć

Bogactwo Wenezueli to ropa naftowa i ... złoto. I o te dobra tak naprawdę toczy się bitwa, na razie psychologiczna i propagandowa

1
Foto.: Prokapitalizm.pl

Choć złoto uznawane jest przez jego przeciwników za „relikt przeszłości”, nie przeszkadza im to w toczeniu o nie walki niemalże na śmierć i życie. Najdobitniej pokazuje to przykład Wenezueli, w której sytuacja polityczna zaostrza się coraz bardziej.

W walkę tę włączyły się właśnie Stany Zjednoczone, które poparły niedawno jednego z liderów wenezuelskiej opozycji, Juana Guaido, który obwieścił się nowym prezydentem. Formalnie władzę wciąż sprawuje socjalista Maduro, jednak grunt coraz bardziej osuwa mu się spod nóg.

Bogactwo Wenezueli to ropa naftowa i … złoto. I o te dobra tak naprawdę toczy się bitwa, na razie psychologiczna i propagandowa. Maduro mówi o suwerenności kraju, Amerykanie zaś o „walce o demokrację”. Gdyby Maduro był mądrym prezydentem, wprowadziłby w swoim kraju gospodarkę wolnorynkową, tak jak przed kilkudziesięciu laty zrobiły to Chiny czy Chile. Ale najwidoczniej nie jest, ale też i nie ma nikogo w swoim otoczeniu, kto mógłby mu to podpowiedzieć. Amerykanie zaś nie mogą już doczekać się odzyskania wpływów nad wenezuelską ropą i … złotem. Stąd ostatnia wojna nerwów.

Wenezuela zdołała sprowadzić do kraju część złota. Działo się to jeszcze za rządów Chaveza. W ostatnim czasie chciała sprowadzić resztę, ale Bank Anglii, gdzie jest ono zdeponowane, uznał, że go nie zwróci, ponieważ „nie darzy Maduro zaufaniem”. Ciekawe podejście, zważywszy na to, że Polska deponuje swoje złoto w tym samym banku. Co będzie jeśli Anglicy dojdą do wniosku, że polski rząd również jest – z różnych względów – niegodzien zaufania? Jak zatem nazwać postępowanie Banku Anglii w stosunku do Wenezueli jeśli nie złodziejskim?

Stany Zjednoczone zagroziły właśnie Turcji, że ta pożałuje jeśli dokona zakupów wenezuelskiego złota. Do takich zakupów przyznały się dopiero co Zjednoczone Emiraty Arabskie. Legendy krążą już o tajemniczym samolocie z Moskwy, który miał ponoć wywieźć wiele ton złota z Caracas w „bezpieczne miejsce”. Trudno wyrokować, co z tych informacji jest prawdą, gdyż Rosja stanowczo zaprzecza. Tymczasem Amerykanie sugerują, że Maduro sprzedaje złoto po to, by zdobyć środki finansowe na opłacenie rosyjskiej interwencji w swoim kraju. Propaganda – jak widać – przybiera na sile, a prym w niej wiodą Stany Zjednoczone. Nie ma to jak podkręcić atmosferę do tego stopnia, by móc potem usprawiedliwić swoją własną interwencję zbrojną i fizyczne wyeliminowanie Maduro – najlepiej rękoma samych Wenezuelczyków.

Ropa naftowa jest w wenezuelskiej ziemi, łatwo więc położyć na niej swoją łapę. Ze złotem już jest gorzej. Jeśli Maduro rzeczywiście zdeponował wenezuelskie zasoby „reliktu przeszłości” w magazynach swoich sojuszników, wówczas Wuj Sam obejdzie się smakiem (odwrotnie niż ze złotem Ukrainy, które w 2014 roku przetransportowane ponoć zostało do USA). Pewnie wszystko rozstrzygnie się w niezbyt odległej przyszłości, bo w walkę z Maduro aktywnie włącza się również Unia Europejska, a minister spraw zagranicznych Polski już zapowiedział, że Polska uzna władzę samozwańczego prezydenta Wenezueli, Juana Guaido (tylko patrzeć jak niedługo świat zacznie ponownie kwestionować legalność władzy PiS-u, ot choćby po kolejnych wygranych przez tę partię wyborach wyborach). A cała sprawa dobitnie pokazuje, że w tej „walce o demokrację” i „prawa człowieka” chodzi tak naprawdę o położenie swoich łapek na materialnych zasobach kraju, do którego te łapki się pakuje.

Jaki zatem interes mogliby mieć Amerykanie budując w Polsce stałą bazę wojskową? Przecież nie interes Polski, lecz swój. A za podpowiedź niech służy słowo klucz: Ustawa 447. W końcu ustawa ta nie powstała w Polsce, lecz w USA, i nie zabezpiecza ona naszego interesu, lecz interes USA i Izraela. A ktoś przecież musi pilnować tego, by nasze zasoby trafiły we właściwe ręce.

PSz

1 KOMENTARZ

  1. Brawo redaktorze. Widac poprawe w panskim postrzeganiu rzeczywistosci, Poprzednio publikowaliscie tutaj bajki o Chavezie i komunistach w Wenezuelii, zwalajac na nich cale zlo za problemy gospodarcze tego kraju. A kiedy w komentarzach pisalem, ze to guzik prawda bo zaden komunista w Wenezuelii nie rzadzi, tylko lud chce sam sprzedawac swoje surowce a to nie jest na reke chazarskiej mafii w USA (i nie tylko) to sie z tego faktu nasmiewano. A tu prosze…redaktor sam pisze dzisiaj dokladnie w podobnym tonie,,, Lepiej pozno niz wcale, jak mowi przyslowie. Jednak nadal bredzicie redaktorze piszac ” Gdyby Maduro był mądrym prezydentem, wprowadziłby w swoim kraju gospodarkę wolnorynkową, tak jak przed kilkudziesięciu laty zrobiły to Chiny czy Chile”. Panie redaktorze pan nadal jednak nie rozumie geopolityki. Jeszcze raz wiec wyjasnie: wszelkie surowce strategiczne, w tym ropa i zloto sa obiektem manipulacji w skali globalnej, a ich handelem i zarabianiem na tym kroci zajmuje sie poprzez tzw, gieldy chazarska mafia. Jesli tylko ktos probuje wejsc chazarom w droge i handlowac samodzielnie, zaraz zaczyna sie wojna, blokady i kryzysy. Iran czy Wenezuela to dwa typowe przyklady. Oba panstwa chca handlowac bez chazarskiego „posrednictwa” i dlatego zrobiono – zwlaszcza w przypadku Wenezuelii . wszystko aby ten kraj zgnoic. Z chazarskich bankow w Wenezueli wycofano dolary, a bez dolarow Wenezuela nie moze realizowac zadnego importu, wiec nie ma tam nawet nasion do zasiania bo nie ma dolarow na ich import, w efekcie szaleje bieda. Proby handlu ropa na wlasna reke spelzly na niczym, chazarska mafia rzadzaca w 99 % krajow na swiecie po prostu zakazala krajowym rzadom handlu z Wenezuelczykami. Jaki wiec wolny rynek moze wprowadzic prezdydent kraju, ktory zostal globalnie zablokowany i odciety od handlu? Niech pan pomysli redaktorze logicznie zanim znow sie wyglupi. Podobnie kiedys chazarska elita zalatwila Mugabe w Zimbabwe. Chcial handlowac surowcami sam to go tak dobito, ze drukowal pusty pieniadz, bo nie mial nawet centa z chazarskiego banku na zakup atratemtu do gesiego piora jakim musial pisac. Wiadomo, ze tzw, kandydat na prezydenta Wenezueli to agent chazarskiej mafii, wspierany przez CIA i oczywiscie „demokracje” parlamentarne z UE, ktorymi takze rzadza chazarskie klany, Jak tylko dorwa sie do wladzy i wenezuelskich surowcow, zaraz sie tam „poprawi”, bo wroca do bankow dolce i bedzie mozna handlowac jak dawniej. Lud wroci do pracy i niewoli, jak poprzednio, dostanie papier toaletowy i chleba i bedzie przez pewien czas zadowolony, az znow przejrzy na oczy jak jest dymany… W odpowiedniej skali podobnie dzieje sie m.in w Polsce. Przeciez Polacy tez nie moga sami decydowac co i z kim i za ile, lud dostaje ochlapy a panowie chazarscy zgarniaja znad Wisly miliardy. Gdyby tylko Lechci poszli w slady wenezuelskie po miesiacu kobiety nie mialaby tamponow a ludzie tylki podcieraliby lisciami, bo papier toaletowy „wyparowalby” a swiat dowiedzialby sie z chazarskich mediow, ze to wina polskich komunistow…

Comments are closed.