Banaś i Mentzen
Marian Banaś i Sławomir Mentzen (foto. internet)

Wszystkie grzechy mogą być odpuszczone, ale nie ten. Konfederacja w swoim krótkim (choć jednak długim, biorąc pod uwagę historię jej składowych) życiu ma już nieco za uszami. Nawet biorąc pod uwagę tylko to, co wyszło na jaw.

Mamy więc spory wewnętrzne o kasę, dotrzymywanie umów i zwykłą słowność. Mamy sprawy personalne i oszustwa przy prawyborach. Mamy rodzaj nepotyzmu na projektach list wyborczych i przeróżne sprawy i sprawki kandydatów na kandydatów.

Mamy wreszcie meandry związane z programem i jego przedstawianiem w mediach. Mamy rodzaj lawirowania między wejściem w pewien rodzaj głównego nurtu „narracji”, a programem własnym.

Mamy nawet, do niedawna wykpiwane, transfery z innych partii.

Wszystko to jednak jest niczym wobec konferencji prasowej z szefem NIK.

I nie chodzi oczywiście o powiązanie syna i ojca, bo byłby to grzech lekki.

Nie chodzi nawet o rodzaj – obrazoburczego dla władzy i …reszty opozycji – związku NIK z partią opozycjì (jakże pożądane byłoby dla podatników i państwa, gdyby to opozycja wybierała szefa służb patrzących na ręce aktualnej władzy – prawda?).

Chodzi o fundament. O jądro rozkoszy władzy. O zalegalizowaną kasę, bez hamulców.

Tak się bowiem składa, że zarówno stanowiska parlamentarne i rządowe, jak też przewały przy przetargach i idące za tym łapówki i przyjemności, obarczone są dwiema plamkami. Pierwsza, że na stołkach kasa jest umiarkowana, a druga, że łapówy, to jednak potencjalnie prokurator (bo przecież nie więzienie – chyba nikomu się nie przytrafiło) i zapis w teczce służb – więc hak i smycz.

Tymczasem rady nadzorcze i kasa z fundacji spółek państwowych to sam cymes. Wszystko „legalne”, sowite i bez nerwów. Potrzeba tylko znajomości, a te są z definicji w tym układzie.

Dlatego zgodnym chórem protestuje PiS, KO i cała reszta, gdyż Konfederacja i NiK podnoszą rękę na świętość.

Ten bowiem skarbiec rozkoszy ziemskich jest kluczową i nieodłączną częścią koryta od ponad trzech dekad, a tu jakiś NIK chce tam zaglądać i mieć swoich prokuratorów.

Od tego globalnego ocieplenia i zmarzniętych drzewek owocowych w czerwcu i śniegu w Tatrach w lipcu już im się mózgi „gotują jak woda w Morzu Śródziemnym”.

Sprawa wnikania w FOZZ nikogo niczego nie nauczyła o granicach ciekawości kontrolerów?

Najcelniej i wyprzedzająco opisała to wypowiedź pani senator KO z Poznania:

– Nie boimy się. (…) w sumie garstka osób chce rozbić układ, który no trwa. Prędzej się Platforma porozumie z PiS-em niż z Konfederacją. Na pewno.

#MuremZaKorytem

Wojciech Popiela