Fundacja PAFERE wydała niedawno książkę „Czy wiesz, dlaczego nie wiesz, kto jest prezydentem Szwajcarii”. Jest ona dostępna w naszym sklepiku. Warto jednak mieć świadomość, że nie wyczerpuje ona tematu dotyczącego tego interesującego kraju i jeśli ktoś jest dociekliwy, może się oczywiście dowiedzieć, jak nazywa się jego prezydent.

Można rzecz jasna zajrzeć na Wikipedię, ale można też pogłębić swoją wiedzę na temat systemu panującego w Szwajcarii sięgając po książkę „Przewodnik po demokracji bezpośredniej”. Wstęp do niej napisała właśnie pani prezydent Szwajcarii – Doris Leuthard (no i wszystko jasne!), sprawująca swój urząd od 2013 roku. Nawiązując do panującego w jej kraju systemu zauważa ona: „Przez 150 lat istnienia jako państwo demokratyczne Szwajcaria wypracowała model podejmowania decyzji oparty na demokracji bezpośredniej i federalizmie – model, którego istotą nie jest jedynie władza większości nad mniejszością. Mniejszości również muszą mieć możliwość oddziaływania na decyzje większości. Federalizm jest właśnie jednym ze sposobów na instytucjonalne zabezpieczenie praw mniejszości. Jednocześnie demokracja chroni większość przed dyktatem różnych mniejszości. Procedury demokratyczne zostały natomiast tak skonstruowane, żeby „przegranym” nie działa się krzywda. W naszym kraju demokracja nie oznacza „rządów polityków” jak określał ją Joseph A. Schumpeter. Dzięki inicjatywie ustawodawczej mamy w Szwajcarii do czynienia ze współdziałaniem między politycznym establishmentem a wyborcami oraz aktywnym uczestnictwem obu stron w kształtowaniu polityki. Nasz system inicjatyw ludowych i referendów gwarantuje ciągłe sprzężenie zwrotne”.

Na czym to wszystko polega? Kolejne rozdziały książki Rolfa Büchi, Nadji Braun i Bruno Kaufmanna przybliżają te zagadnienia. Ot chociażby rozróżnienie pomiędzy referendum a plebiscytem. Autorzy twierdzą, że to nie jest to samo. Referendum czyli podstawowe narzędzie demokracji bezpośredniej daje władzę zwykłym obywatelom, plebiscyt natomiast to „instrument sprawowania władzy przez tych, którzy są u władzy”. Czytając książkę można by odnieść wrażenie, że życie obywateli Szwajcarii to nieustanna udręka. Na przykładzie pewnej mieszkanki tego kraju autorzy pokazują, ile decyzji w ciągu roku musi ona podejmować. Pani Astrid R. mieszka w Zurichu i tylko w ciągu jednego roku brała udział w 6 wyborach i 30 referendach. Tylko jednej niedzieli Astrid głosowała w dziewięciu federalnych, jednym kantonalnym i dwóch lokalnych referendach. Sama twierdzi, że nie jest to dla niej uciążliwe, wręcz przeciwnie, jest dumna, że może brać odpowiedzialność za tyle spraw.

Nie brakuje głosów, również wśród miejscowych komentatorów (głównie lewicowych), że Szwajcarzy to „naród idiotów”. Dlaczego? Gdyż odrzucają w referendach to, co – zdaniem owych publicystów – miałoby by dla nich korzystne, jak chociażby wszelkiego rodzaju „świadczenia socjalne”, fundowane z pieniędzy podatników. Podobnie odrzucenie w referendach możliwości wejścia do Unii Europejskiej… Tyle państw tego chciało, tylko Szwajcarzy jakoś nie. Coś chyba z nimi nie tak…

Autorzy „Przewodnika po demokracji bezpośredniej” przybliżają historię Szwajcarii. Dzięki temu czytelnik może się dowiedzieć, jak doszło do ukształtowania się systemu, który jest w pewnym sensie ewenementem na skalę światową. Dzięki tej lekturze można się przekonać, że droga do demokracji bezpośredniej nie była wcale prosta.

Nie brakuje opinii, że system Szwajcarii wprowadza chaos w politykę. Autorzy tak odpierają ten zarzut: „Demokracja bezpośrednia nie tyle wprowadza zamęt do polityki, co jest sposobem na jej ożywienie i utrzymanie w dobrym stanie. W tym systemie ludzie wymagają od rządzących dużo więcej niż w demokracji parlamentarnej. Władze nie mogą zadowolić się jedynie poparciem w okresach między wyborami. Muszą być w stanie zdobyć poparcie dla wielu konkretnych spraw. Zwiększa to presję na rząd i parlament, aby dostarczały informacji na temat prowadzonej polityki”. Historia separatystycznego ruchu na rzecz oddzielenia Jury od kantonu Brno i utworzenie nowego kantonu, ciągnąca się przez dziesięciolecia pokazuje, że początkowy chaos (w tym również działania ocierające się o terroryzm) może jednak zaowocować pokojową separacją zaakceptowaną przez cały naród. Powstanie w 1975 roku nowego kantonu Jura tylko tego dowodzi.

Lata doświadczeń z demokracją w Szwajcarii dowodzą również, wbrew wielu malkontentom, że ma ona także pozytywny wpływ na rozwój gospodarczy. Autorzy książki przytaczają wiele argumentów, które tego dowodzą. Chociażby taki, że w tych gminach, w których budżet musi być zatwierdzony w drodze referendum, wydatki publiczne są o 10% niższe na osobę niż tam, gdzie mieszkańcy nie mają takich uprawnień. „Okazuje się, że obywatele są ostrożniejsi od polityków, jeśli chodzi o wydawanie pieniędzy zebranych od nich z tytułu podatków” – czytamy w książce.

„Przewodnik po demokracji bezpośredniej” na pewno pomoże nam lepiej zrozumieć Szwajcarię, jej wyjątkowość. Może również inspirować do poszukiwania podobnych rozwiązań dla naszego kraju, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydaje się to niemożliwe.

Zdobycie „Przewodnika…” jest bardzo proste, nie trzeba nawet ruszać się z domu. Wystarczy kliknąć na poniższe linki i pobrać PDF…

„Przewodnik po demokracji bezpośredniej”…

PS